Sub _ Zero
Imperator
Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 3044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: w Was tyle zła ? Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:48, 14 Lut 2009 Temat postu: Myśli.... |
|
|
Cytat: Myśli
Rzuciłem rozgrzaną M16’stkę w błoto ,odpiąłem hełm i zdjąłem go z głowy… Bitwa się już skończyła po długich jak wieczność 3 miesiącach nieustannej walki… Tyle niewinnych odesłaliśmy do czyśćca, w imię czego ? W imię pseudo wolności ? Sam Niewinem co o tym myśleć. Przecież Vietcong też chce być wolny… Przechodziłem obok 91 dywizji Kawalerii Powietrznej trzymającą wietnamkę w niewoli… bita i poniżana ,powinienem jej pomóc ,lecz po co ? Co ja będę z tego miał? Nikt nie zwróci mi szczęścia jakie miałem przed wojną. Nikt nie odeśle mnie z powrotem do mojej ukochanej… Trzymając jej zdjęcie w ręku myślałem o tym jak ją tulę… całuję… Tęsknota mnie dobija ,lecz muszę wytrzymać, musimy… Przycupnąłem na kamieniu i spoglądałem na wybitą wioskę. Każdy żółty , co do jednego. Tylko ,dlaczego to zrobiłem ? Przecież to nie moja wojna, moje miejsce jest przy Niej… Wyciągnąłem z kieszeni przy kaburze listy pisane do niej… które tak bardzo bym chciał wysłać , powiedzieć jak bardzo pragnę być przy Niej, jak bardzo Ją kocham lecz nie mogę… Czas... Wiecznie czekam ,aż ta wojna się skończy. Nie poddam się, wytrzymam tak długo ile będzie trzeba… Żeby w końcu spotkać się z Nią… i być szczęśliwy… Wszystko się uda, tylko musimy wytrzymać jeszcze trochę, a wszystko będzie dobrze… Dookoła ludzie ,koledzy z plutonu. Szukać wsparcia u innych ? Po co ? Oni nie zrozumieją ,każdy powie Ci to samo… „Będzie dobrze”. Nawet nie wiedzą co mówią… Bezmyślne gadanie tego co druga osoba chce usłyszeć męczy jeszcze bardziej. Sam nie wiem ile jeszcze wytrzymam, zabić się ? Czy to mi coś da? Odejdę… i tak nikt za mną nie zapłacze, z resztą nie chcę tego. Ściskam metalową rączkę Colta 1911 mierząc sobie w głowę. Zrobić to ? Czy to ma sens ? Nie… nie zrobię tego, nie mam zamiaru. Zabezpieczam gnata, rozładowuję i chowam magazynek do kieszeni… Podnoszę się i idę przez płonącą osadę. Zapadające się dachy , pękająca ziemia i kałuże krwi to coś normalnego. Niczym przeszkody życia. Omijam jedną po drugiej. Czołgający się Wietnamczyk w stronę AK-47 ,jest zagrożeniem . Jest przeszkodą ,która może zniszczyć moje marzenie. Z flakami na wierzchu nie wytrwam do końca wojny… nie spotkam się z Nią… Wyciągam nóż i podbiegam do niego. Spanikowany jak karaluch bez wyjścia przyspieszył . Szybkim ruchem, z zimną krwią przebiłem jego szyje na wylot. To coś normalnego, usuwam każdą przeszkodę z mego życia by znowu być szczęśliwy. Wchodząc na główny plac osady spojrzałem na pomnik jeźdźca na koniu . Napis „Zwycięzca” już ledwo widoczny mieści się pod kopytami konia. Skoro mu się udało… to czemu mnie ma się nie udać? To tylko czas, nic nie znaczący… Przecież nie wolno tracić nadziei… czas i tak minie ,a ma miłość do Niej – nigdy. Słyszałem wołania dobiegające z chaty obok. Żołnierze wołający mnie machali bym podszedł do nich. Na podłodze leżały dwie, posiniaczone nagie kobiety. Jeden z nich zaczął się rozbierać… lecz co mnie to obchodzi ? Odwróciłem wzrok i jeszcze raz z kieszeni w koszuli wyciągnąłem Jej zdjęcie… Jej wspaniałe oczy… zawsze podnoszą mnie na duchu. Bez niej ,był bym niczym. Chcę być tylko z nią… Z nikim innym… Przerywając mą kontemplację sierżant szturchnął mnie i wskazał palcem lądujący helikopter… Pora znowu przelać krew niewinnych… robię wszystko co mi każą aby zapomnieć o mijającym jak wieczność czasie… Przeładowałem Colta, założyłem hełm i wyruszyłem w stronę helikoptera … |
Dziękuję za przeczytanie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sub _ Zero dnia Sob 14:51, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy |
|
|